wtorek, 8 marca 2011

Papieżyca Joanna

Jako, że dzisiaj dzień kobiet to dzisiejszy post będzie o kobiecie, w dość niezwykłej roli. Papieżyca Joanna była jednym z filmów, które umilały mi posesyjny czas. Ale zaczynając od początku: film opowiada o Joannie, która w IX wieku zasiadła na tronie papieskim, przyjmując imię Jan VIII. Może dla niektórych z was to dość zaskakujące, ale podobno było tak naprawdę. Dla porównania możecie przeczytać sobie książkę "Której imię wymazano", która właśnie opowiada o tej sytuacji. Podobno film wiele nie różni się od książki, ale osobiście jej nie czytałam.


Film ukazuje całe życie Joanny, od narodzin po jej śmierć. Warto na początku wspomnieć, że czas średniowiecza nie był łaskawy dla kobiet, które często nie umiały ani pisać ani czytać. U Joanny pewnie byłoby podobnie, gdyby nie jej starszy brat, który wziął ją pod swoją opiekę. Dziewczynka okazała się szalenie bystra i mądra na swój wiek i dość szybko wykorzystała swoją szansę, aby trafić do szkoły, w której kształciło się młodych chłopców na osoby duchowne. Jednak tam doznawała ona wielu przykrości związanych z tym, że jest jedyną kobietką. Gerold zajmuję się Joanna, staje się jej opiekunem, ale też kimś więcej. Na drodze ich miłości staje jego zazdrosna żona, która tuż po wyjeździe Gerolda na wojnę, organizuje dziewczynce ślub z przypadkowym chłopakiem. Jak się potoczą losy Joanny oraz to, jak kobieta została papieżem, musicie zobaczyć sami. 
Co do samego filmu to na pewno jest to ciekawa historia. Warto go obejrzeć chociażby z takiego względu, że wypada wiedzieć o takich wydarzeniach, do tej pory skrywanych przez Watykan. Momentami bywał nudny i przydługawy, ale dobrze dotrwać do końca, który muszę powiedzieć, że jest zaskakujący. No i nie wiem dlaczego, ale najchętniej zmieniłabym główną bohaterkę Joanne (Johanna Wokalek), bo ta była jakaś taka bez wyrazu i emocji, przynajmniej jak dla mnie.

3 komentarze:

  1. Film rzeczywiście ciekawy. Polecam obejrzeć każdemu, kto jest ciekawy różnych faktów, które nie zawsze są na wyciągnięcie przysłowiowej ręki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oglądałem ten film jakoś rok czy dwa lata temu na festiwalu Camerimage, kiedy odbywał się jeszcze w Łodzi. Film był pośmiewiskiem festiwalu. Ludzie ryczeli ze śmiechu w momentach, które miały być dramatyczne. Kiedy Joanna całowała się z tym facetem (oglądałem dawno, nie pamiętam szczegółów) sala wiwatowała: gwizdy, oklaski. jak dla mnie film zupełnie nietrafiony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm..no to w tym momencie zaskoczyłeś mnie. Jednak chyba będąc tam nie podzielałabym reakcji publiczności, no ale cóż widocznie to się nazywa różnica w poczuciu humoru ;)

    OdpowiedzUsuń