sobota, 26 lutego 2011

Muzyka





Tym razem dla rozluźnienia atmosfery proponuję obejrzeć film „Muzyka”. Jakiś czas temu obejrzałam go wraz z mamą w Dyskusyjnym Klubie Filmowym (swoją drogą to bardzo dobra odskocznia od tego, co proponują nam kina) i Pan, który prowadzi to przedsięwzięcie, słowem wstępu nie zachęcił nas do obejrzenia tego filmu. Twierdził, że jest to jedna ze słabszych produkcji słowackich ostatnich lat. Na szczęście nie znam się na filmografii słowackiej, dlatego z przyjemnością obejrzałam ten film. Nie pamiętam, kiedy tak uśmiałam się na komedii, a to wszystko za sprawą prostego, dosadnego humoru w połączeniu z ich językiem, tworzy mieszankę wybuchową. Żeby jednak nie było tak miło pojawiają się również wątki dramatyczne jednak, jakie, o tym musicie przekonać się sami.



Przechodząc do fabuły - akcja filmu dzieje się w biednym słowackim miasteczku w latach 70. Głównym bohaterem jest Martin, który wraz z żoną, teściami i szwagrem mieszka w jednym domu. Żyje, ale co to za życie, kiedy: wykonuje prace, której nie lubi, mieszka z rodzicami żony, którzy go nie lubią, można również odnieść wrażenie, że momentami jego żona też za nim nie przepada, a poza tym...kocha muzykę jazzową i grę na saksofonie. U rodziny nie znajduję poparcia dla swojej pasji, jest przestawiany z kąta w kąt, jak stary, niepotrzebny mebel, a na dodatek jego żona - Marfa - zachodzi w ciąże. Wtem nagle pojawia się Anca, która daje mu szansę na rozkwit jego potencjału muzycznego, ale żeby tego było mało…zawraca mu w głowię. Mogę na sam koniec dodać, że Martin zaczyna grać w zespole, który nie do końca jest szczytem jego marzeń. Jak potoczą się jego losy? Tego musicie przekonać się sami.



Nie rozpatruję tego filmu w kategoriach czy jest on ambitny czy też nie, chociaż wydaje mi się, że twórcy polskich komedii (robionych na jedno kopyto) mogliby się czegoś nauczyć od sąsiadów. Jest to przyjemna, zabawna komedia (w nieco mniejszym stopniu dramat). Przypominała mi ona stare polskie komedie, a co najśmieszniejsze powstała nie tak dawno, bo swoją premierę na świecie miała w 2008 roku. Jedynymi rzeczami, do których mogę się przyczepić są: irytująca postać Ancy (ale pewnie o to chodziło), a także zakończenie, nie do końca jasne (a może to i lepiej).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz