środa, 6 czerwca 2012

Musimy porozmawiać o Kevinie

W ostatnim czasie udało mi się obejrzeć dwa ciekawe filmy, które nie są jakimiś super nowościami, ale naprawdę polecam je obejrzeć, bo jak dla mnie są z gatunku tych "poruszających myślenie" i na pewno na długo zachowają się w pamięci.

Pierwszy z nich to "Musimy porozmawiać o Kevinie" z rewelacyjną rolą Tildy Swinton. Film opowiada historię chłopca i jego rodziny, który swoim zachowaniem już od najmłodszych lat terroryzuje swoją rodzinę. Już od początku możemy się domyślać, że przerywana fabuła filmu nieuchronnie zmierza do tragedii, która jest niesamowicie wyczuwalna. Chłopiec jest egocentrykiem, który każdym swoim zachowaniem próbuję zwrócić uwagę swojej rodziny, a wydaję mi się, że najbardziej swojej matki. W tej roli widzimy Swinton, która momentami traci cierpliwość, nie ma wsparcia w swoim mężu, którego myślę, że Kevin i tak mocno oszczędza swoimi humorami. Myślę, że warte uwagi jest to, że momentami chłopiec starał się ją złamać, wytrącić z równowagi, może nawet sprowokować do jakiegoś czynu. A i tak osobiście podziwiam tą kobietę za to wszystko co musiała z nim przeżyć.


Jak dla mnie ten film jest ciekawy obrazem tego, że nie zawsze ciąża i macierzyństwo musi równać się z bezgraniczną miłością i ogromną dozą cierpliwości. Kevina nie dało się mocno kochać, bo odrzucał od siebie najbliższych, był kompletnie aspołeczną istotą. Oczywiście moje czujne oko dopatrzyło się tam nie tylko winy dziecka, ale i matki, która od samego początku nie darzyła Kevina wielkim uczuciem, ciepłem, traktowała go jako coś zupełnie koniecznego. Może to tylko moje wrażenia, jednak sądzę, że wina Kevina nie leżała tylko w nim samym. Ciekawa jestem jakie są wasze refleksje po obejrzeniu tego filmu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz